Sesje ślubne w górach to jeden z ulubionych fragmentów mojej pracy jako fotografa. Miłością do gór zaraził mnie Tata – wspaniale wspominam wspólne wyprawy. Dla nastolatka Tatry były wielkości Himalajów, świat prostszy a niebo bardziej niebieskie. Z gór zawsze wracam lepszy, spokojniejszy. To osobiste zauroczenie od początku skierowało mnie na południe. Wiele z moich par podziela zachwyt górskim krajobrazem, przestrzenią, światłem. To idealne tło do wyjątkowej sesji poślubnej. W tym roku pojechaliśmy nawet dalej, zrealizowaliśmy sesję ślubną w Dolomitach. Ale na początku kilka archiwalnych kadrów z naszych pięknych Tatr:
Logistyka sesji ślubnej
Najtrudniej znaleźć czas. Sesja ślubna w Tatrach to minimum jeden dzień zdjęciowy. Jeśli wyruszamy w dalszą drogę musimy zarezerwować trzy-cztery dni. Wspólnie opracowany, indywidualny plan sesji to podstawa. W polskich Tatrach świetnym pomysłem jest wcześniejsza rezerwacja kolejki na Kasprowy Wierch – omijamy wtedy „kolejkę do kolejki”. Wysoko pozostaje znaleźć piękne miejsce z dala od ludzi – mam swoje ulubione punkty. A jak było z Dolomitami? – chcieć to móc! Na początku przygotowałem listę miejsc i opracowaliśmy trasę. Sam wyjazd był intensywny, mieliśmy do wykorzystania ostatnie dwa dni urlopu. Doba pierwsza: 1200km trasy samochodem i kilkugodzinna sesja. Nocleg w uroczym hoteliku, poranna sesja nad Lago di Braies i powrót. Warto było? – zobaczcie sami!
Pogoda do realizacji sesji ślubnej – jak mówią starzy górale – jest zawsze. W Dolomitach pierwszego dnia świeciło obłędne, jesienne słońce. Przygotowując się do sesji ślubnej w górach pamiętajcie o ciepłych strojach i trekingowych butach. Wygodne buty to uśmiechnięta panna młoda – dla uśmiechu pana młodego dobrze zabrać przekąski. Dzień drugi naszej zwariowanej wyprawy to mokry, deszczowy krajobraz. Prawda, że równie pięknie?
Sesja ślubna w Tatrach
Z Kingą i Mateuszem zrealizowaliśmy sesję ślubną w ciągu jednego, intensywnego dnia. Panna młoda w białej sukni ślubnej budzi bardzo pozytywne emocje w kolejce linowej na Kasprowy Wierch. Pół godziny wjazdu na górę, godzina spaceru z parą młodą i już jesteśmy w jakimś spokojnym zakątku, bez tłumu turystów. Poniżej jeden z moich ulubionych tegorocznych plenerów ślubnych.
Dzięki, że dotrwaliście do końca! Jeśli chcecie zapytać o szczegóły takiej sesji i przeczytać kilka słów o mnie serdecznie zapraszam TUTAJ. Chętnie pomogę w realizacji sesji, nawet jeśli nie jestem Waszym fotografem. Zobaczcie też najpiękniejsze zdjęcia ślubne z ostatniego sezonu 2019
Zostawcie w komentarzu kilka słów, jeśli wpis się podobał. Więcej opowieści o miłości znajdziecie w PORTFOLIO
Dzięki!
Marcin napisał
Jest moc Michał, a zdjęcie z droga przy wschodzie/zachodzie słońca (właściwe wykreślić) to prawdziwa perełka !
Michał napisał
Dzięki wielkie <3
Darek napisał
Klimat petarda. Świetne zdjęcia.