Na forach fotografów ślubnych dużo pojawia się ostatnio treści o reportażu. O „łapaniu momentów” – tych naturalnych, spontanicznych. Powstaje opozycja do instagramowych trendów – znacie te ustawiane zdjęcia z social mediów? Para słodko wpatrzona w siebie, na ładnym tle. Zdjęcia proste, schematyczne, powtarzane co zlecenie. Powielane przez innych fotografów. A przecież również w „pozowanej” fotografii można, a nawet trzeba opowiadać o człowieku.
Co się dzieje, gdy w małym pomieszczeniu zamykamy troje ludzi? Jakie pojawiają się emocje, i po co to robimy? Zamknąłem się ostatnio w studio z parą. Chcieli, żebym opowiedział o kawałku ich życia – dobrym kawałku. Rok po ślubie, piękna miłość i ważny czas. To dla fotografa odpowiedzialne zadanie, nie można go „zbyć” instagramowymi fotkami. W dodatku Maciej jest fotografem, zna się na rzeczy. Ale mimo tego – sytuacja niecodzienna, mało dla nich komfortowa. Dla mnie też – świadomy wymagań trochę się stresowałem. Pierwsze klapnięcia migawki brzmiały dość topornie.
W czasie sesji najpierw szukam formalnej strony zdjęć. Kadrów, kompozycji, światła. W takie gotowe już obrazy wplatam ludzi. To jest jak taniec. Proszę Was o gesty, relacje, ruch – jak na planie filmowym. W wolności, po swojemu, intymnie – a ja wrażliwie się przyglądam. Czasami poproszę o powtórkę, czasami skoryguję. Szukam chwili w której najbardziej mi się podobacie. Właśnie – po prostu: podobacie. W konkretnym, wybranym przeze mnie kadrze i świetle ma miejsce Wasza interakcja, z której wybieram wycinki. I w tym miejscu ważna robi się nasza relacja – to dla mnie słowo klucz. Od niej zależy jak swobodnie będziecie tańczyli, jak będziecie dla siebie delikatni. Czy zdejmiecie maskę nerwowego „uśmiechu do zdjęcia” i pokażecie czułość i intymność. To zawsze, na każdej sesji wydarza się na nowo, bez instagramowego schematu. Na nowo wymaga mojego zaangażowania i wrażliwości. Część sukcesu jest po Waszej stronie – nie tylko musicie zaufać i odsłonić się, ale i konkretnie popracować. Wtedy powstaje opowieść o Was. Dla mnie to Przygoda równie pasjonująca co reporterskie podchody.
Wrażliwość, komponowanie obrazu, wykorzystanie światła i sprzętu, a wreszcie budowanie relacji. Wiele sprawności uprawia fotograf w swoim zawodowym ogródku. Było mi bardzo miło, gdy przeczytałem opinię Pary z sesji poniżej: „Michale, dobrze to wygląda. Masz pewną frywolność w posługiwaniu się aparatem, w wyborze zdjęć, jest tu coś w rodzaju lekkości, autentyczności, wyższego poziomu niepozowania, robienia zdjęć tuż przed lub po i nieoczywistości (…) Obejrzeliśmy z Olą, któryś raz i jest totalnie super, jeden z lepszych okresów w naszym życiu zatrzymany w słoiku”













































Jeśli chcesz spytać o dostępność terminu i przeczytać kilka słów o mnie: serdecznie zapraszam TUTAJ.
Więcej opowieści o miłości znajdziesz w PORTFOLIO
trzymajcie się ciepło!
Michał
Dodaj komentarz